Wszystko Żyćko

Dobre życie. W nowym tygodniu.

Fanpage wzrósł o nowe osoby i pomyślałam, że właściwie to nie do końca można tak z marszu złapać o co mi chodzi w tych instagramach, facebookach i blogach. Dlatego przy poniedziałku napomknę co łączy te wszystkie moje posty, zdjęcia i wypociny.

Dobre życie. Te dwa słowa spinają wszystko w całość. Dobre życie.

No i pewnie padną pytania, które już na Instagramie dostawałam. Pytania typu „ale jak to dobre życie jak na przykład ostatnio jesteś smutna?”, „jak to dobre życie skoro czasem na coś narzekasz?”, „jak to dobre życie skoro jesteś sama z Baśką?”. A ja odpowiem „ano, dobre! Mimo smutku, mimo narzekania, mimo sytuacji!” i już powiem w czym ja to dobre życie widzę.

To nie jest tak, że żeby mieć dobre życie to trzeba mieć udany związek, mieszkanie 100m2, Lexusa i 200 tysięcy oszczędności. Nie trzeba mieć jędrnego tyłka, spać do 11 i umieć grać na giełdzie. O dobrym życiu nie świadczy przemiana materii jak u nastolatki-sportsmanki, rozmiar 34 nierozciągliwych spodni i komplet orgazmów jakie tylko kobieta może osiągnąć. Nie jest wyznacznikiem dobrego życia brak kaca po imprezie, Bolt bez limitu i bransoletka Pandory ze wszystkimi charmsami. Dobre życie jest zupełnie gdzie indziej.

Dobre życie jest w dzisiaj zjedzonych o poranku truskawkach na ławce na skwerku, kiedy powietrze jest jeszcze wilgotne, a dookoła na siłowni na powietrzu ćwiczą sobie dwaj starsi Dziadkowie. Dobrym życiem jest to, że na te truskawki można sobie pozwolić i, że ma się na to czas. Nawet jeśli wstało się o 5 rano, żeby to zrobić.

Dobre życie jest wtedy, kiedy wychodzi się z bazaru z zakupami, urywają się rączki od siatek i wysypują się wszystkie warzywa, a jakaś młoda Dziewczyna biegnie i oddaje swoją siatkę, żeby można było wszystko pozbierać i zanieść do domu.

Dobre życie jest w tym, że trafia się na cudownych ludzi, którzy wspierają i którzy wysyłają wiadomość „dzwoń jeśli będziesz potrzebowała” i wtedy się wie, że nie jest się samemu.

Dobre życie jest w niedzielę, kiedy siedzi się na aperolku z Koleżankami.

Dobre życie to papieroski na balkonie z ludźmi z pracy.

Dobre życie jest jak zakłada się sukienki, które falują na wietrze i się idzie z uśmiechem na ustach, a ktoś pisze „To w Pani uwielbiam. Jesteś tak kobieca, jak rzadko się zdarza w dzisiejszych czasach”.

Dobre życie to to, że monstery pięknie rosną, że rano można być zbudzonym przez słońce, że można sobie tańczyć wieczorami w półmroku, że się zmokło na deszczu.

Dobre życie jest jak się siedzi w męskiej koszuli i gra na ukulele i śpiewa, że „pociesza mnie tylko melodia, tłumi mój żal, mówię sobie tańcz, tańcz, tańcz, ale nie wiem jak”.

I myślę sobie, że to wcale nie chodzi o jakieś karmy czy energie, które mają do nas wrócić, To chodzi o to, że im więcej się tej dobrej energii stara tworzyć tym więcej się jej po prostu zauważa, bo ona nie wzrasta znikąd przez pączkowanie tylko trzeba ją wychwycić samemu.

Dobre życia nie są bezproblemowe. Czasem się narzeka, czasem się jest niezadowoloną. Czasem się kłóci ze Starym na śmierć i życie i na wieczne nieodzywanie. Czasem ktoś w kolejce podniesie ciśnienie. Czasem człowiek sam sobie się nie podoba. Czasem ma się złamane serce. Czasem się prokrastynuje.

Dobre życie to jest taka linia równoległa do prostej strzałki na wykresie. Leci równiutko w prawo nie odskakując nawet na milimetr. Wszystkie pozostałe wydarzenia wariują w opcjach sinus, cosinus, tangens, cotangens wzbijając w górę i spadając w dół. No i co by się nie działo wokół, jak bardzo te linie by nie przypominały kardiogramu kogoś kto ma zawał to trzeba mieć tę swoją własną stałość, która tworzy dobre życie.

I w tym zawoalowaniu, w tej historii od 300 r. p.n.e. przez Grunwald, aż po kryzys Britney w 2007 roku chciałam powiedzieć, że o to mi właśnie chodzi. Ta myśl zawsze stoi za wszystkimi rzeczami, które pokazuję.

Że mam dobre życie. I, że Wy tez je macie nawet jeśli myślicie, że nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.