Jest takie jedno słowo, którego nigdy do nikogo nie powiedziałam. Nie wiąże się z żadnymi wspomnieniami. Nie łączy z wartościami. Nie wywołuje tęsknoty. Nie niesie żadnego ładunku emocjonalnego.
“Tato”.

Czytam dzisiaj piękne wpisy o ojcach. O ojcach obecnych. O tych, którzy odeszli. Instagram zalała fala zdjęć z przeszłości. Czarno-białych, w sepii. Z tatami z wąsami, z tatami co wyglądają jak z zespołów muzycznych z lat 80, z tatami w dzwonach. Mnóstwo tam dzisiaj miłości i wspomnień. Oglądam je i myślę sobie, że to jest bardzo, bardzo piękne.
Lubię historie o ojcach. Jak mi ktoś opowiada, że z tatą robił to i owo. Albo, że jego czy jej tata miał takie a nie inne zwyczaje, powiedzonka. Śmiał się tak i tak. Za młodu zadziorny, na starość złagodniał. Kiedyś wysportowany, dzisiaj z brzuszkiem. Jowialny. Poważny. Czuły. Zdystansowany. Surowy. Z sercem na dłoni.
Nie mam w głowie obrazu taty. Nie wiem jak to jest, kiedy tata rozbawia mamę, kiedy się na siebie dąsają, kiedy siadają razem do stołu. Nie wiem jak to jest siedzieć u niego na kolanach. Jak to jest, kiedy uczy jazdy na rowerze, ani jak stanowi opokę, kiedy chłopaki w szkole ciągną za włosy. Nie biegałam do niego z płaczem, nie nosił mnie na barana, nie prowadził poważnych, dorosłych rozmów. Nie uczył jak prowadzić auto. Nie pomagał wybierać kierunku studiów.
Nie czułam nigdy mocno jego braku. Ta sytuacja była naturalna, normalna, niepodważalna. Po prostu, nie ma go i tyle. Na wywiadówki chodzi mama. Na rowerze uczę się sama. Na skargę na chłopaków latam do dziadka. Nie miałam nigdy poczucia straty, bo zawsze było tak jak było.
Czy brakuje mi go teraz? Raczej nie, ale fakt nieposiadania ojca tworzy we mnie puste miejsce i na pewno wprowadza jakąś dysfunkcję w moim życiu. To jakaś niewypełniona danymi wyrwa w życiorysie. Czy ma wpływ na codzienność? Wydawać by się mogło, że nie, ale kto wie co tam moja podświadomość sobie wyczynia.
23 czerwca był dla mnie zawsze zwykłym dniem. W wieku nastoletnim zapytana o to, kiedy wypada Dzień Ojca nie potrafiłam nawet wskazać daty. Nie dotyczyło mnie to. Nie zastanawiałam się nad tym. Nie potrzebowałam tego. Dzisiaj jest inaczej, bo jest Basia i jej relacja z tatą. Dzień Ojca wypełnił się znaczeniem czerwonego napisu z kartki kalendarza. Nie dla mnie, ale dla niej.
Czy kiedykolwiek wypowiem to niewypowiedziane przeze mnie słowo w kontekście własnego ojca? Nie sądzę. Po prostu coś mnie w życiu ominęło, ale dźwigam to od 34 lat i jestem chodzącym przykładem na to, że się da. Natomiast jeśli macie przy sobie dzisiaj swoich ojców, jeżeli możecie im dzisiaj coś powiedzieć to powiedzcie im, że dobrze, że są. Albo cokolwiek innego, ważnego.
Z żadnym tekstem jeszcze nigdy się tak nie utożsamiłam. Smutne ale prawdziwe.
Pustkę braku opowieści i śmiesznych anegdot zapełniłam wspaniałymi wspomnieniami związanymi z dziadkiem ✌️
Ja właściwie podobnie. Niełatwa to sytuacja. Trzymaj się <3
Czasem lepiej nie mieć „ tego ojca” niż go mieć… Bardzo wyidealizowany opis o „ ojcach” . Nie zawsze ojciec bierze na barana, nie zawsze traktuje jak swoją małą królewnę, nie zawsze broni , pomaga , wspiera. Często wpływa destrukcyjnie na życie dziecka , co rzutuje później na całe jej dorosłe życie oraz relacje z samym sobą…ze światem.
Z jednym się zgodzę . Ojca o jakim piszesz każdy by chciał mieć.
Jesteś piękna. Twoje życie jest piękne. I Ty w środku jesteś piękna.
Codziennie sprawiasz, a raczej Twoje wpisy na blogu czy Instagramie sprawiają, że mój dzień wygląda lepiej. Bądź sobą, żyj jak chcesz i miej piękna zycue!
O Boże <3 dziękuję <3